wtorek, 29 kwietnia 2014

Notka organizacyjna [Vanill]

Hej!
Na początku chciałabym przeprosić, że od dawna nie dodałam OS, ale na razie nic nie napisałam:/. Może uda mi się w majowy weekend, więc w przyszłym tygodniu pojawi się na 100%.
Jeszcze raz przepraszam, że musieliście długo czekać, ale miałam kilka trudnych spraw do rozwiązania, dlatego wszystko się opóźniło.
To tyle.
~Vanill

piątek, 18 kwietnia 2014

One Shot ~ A ja się w tobie zakochałam... II/II

Ally przez kilka dni nie przychodziła do szkoły. Była zła na Austina za to, że ją tak strasznie oszukał, ale i smutna, za to, że naprawdę pokochała chłopaka. Miała kompletny mętlik w  głowie. Razem tworzyli piosenkę, razem ją zaśpiewali, a do tego pocałowali się. To wszystko wydawało się ze strony blondyna takie szczere, a było tak naprawdę jednym wielkim kłamstwem.
Mijały dni, tygodnie, do Allyson dobijali się jej przyjaciele, rodzina, ale nikomu nie otwierała. Wszyscy grozili jej, że wyważą wreszcie drzwi od jej pokoju, ale wtedy tymbardziej nie zwracała na nich uwagi.
Mama Ally opowiadała mamie Barta, jak to dziewczyna okropnie znosi to "rozstanie".
- Nic, tylko leży i płacze. A czasami włącza muzykę na całą parę i leży. Jak wychodzi, to tylko do łazienki, ale tak, żeby nikt jej nie widział. Nie wiem, jak ona tam wytrzymuje bez jedzenia... Nikomu nie otwiera, nie odpowiada... Nawet nie wiem, czy żyje - żaliła się kobieta koleżance.
- Słuchaj, Bart tam może do niej wejść, w końcu przyjaźnią się od pierwszej klasy podstawówki - zaproponowała matka Barta.
- No nie wiem...
Wtedy w drzwiach od pokoju Ally zaskrzypiał kluczyk w zamku, po czym wyszła zalana łzami dziewczyna, z rozmazanym tuszem, ubrana w szare dresy i za dużą jak na nią bluzę.
- Dzień dobry - wykrztusiła z siebie ledwo i ruszyła do łazienki.
Obie matki wymieniły współczujące spojrzenia. Dziewczyna wracając, wzięła sobie z kuchni jabłko i zamknęła się w pokoju.
- Sama widzisz - kontynuowała rozmowę rodzicielka Allyson - jest źle.
- No tak... Ale Bart na pewno jakoś da radę się tam dostać i ją pocieszyć. Uwierz mi.
- Dobra, to przyjdź z nim jutro.

Następnego dnia nic się nie zmieniło - dziewczyna nie miała zamiaru wstawać do szkoły, w sumie to nawet nie musiała wstawać - całą noc nie zmrużyła oka. Około godziny piętnastej przyszedł Bart ze swoją mamą. Wziął ze sobą spinkę - wsuwkę i delikatnie otworzył nią drzwi od pokoju Ally. Ta grała na pianinie strasznie smutną melodię. Po chwili zaczęła śpiewać utwór Seleny Gomez "Love will remember" (tł. miłość będzie pamiętać). Miała przecudowny głos, według chłopaka, z resztą jak zawsze.On od początku był przeciw temu zakładowi chłopaków. Lubił Ally i nie chciał, żeby cierpiała. Zapewne teraz, czytając to, myślicie, że Bart się w niej zakochał? Otóż nie, kiedyś próbowali być razem, ale nic z tego nie wyszło. Jednak i tak są teraz najlepszymi przyjaciółmi.
Gdy Allyson skończyła śpiewać, Bart zaczął bić jej lekko brawo. Dziewczyna aż podskoczyła ze strachu, a gdy sie odwróciła, ujrzała jakby nowe życie. Kogoś, dla kogo warto oderwać się od łóżka i porozmawiać - szczerze i długo. Chociaż tak myślała, udawała kogoś innego.
- Nie musiałeś przychodzić - powiedziała.
- Wiem, że i tak sądzisz inaczej. Znam cię. Nie chcę, żebyś cierpiała przez tego gówniarza - odparł na to brunet.
- Tyle że ja o tym wiem. Nikt nie chce, żebym cierpiała, jednak nikt tego nie zmieni. Austin - ledwo wykrztusiła z siebie jego imię - mnie okłamał. Zranił, oszukał. I nigdy się nie zmieni.
Chłopak długo zwlekał, czy powiedzieć o tym, co się dziś stało, czy nie. Wreszcie postanowił wydać z siebie głos.
- Słuchaj... - zaczął. - Dzisiaj słyszałem, jak Austin rozmawiał z Casprem. Powiedział, że na początku to był tylko zakład, ale potem on się w tobie zakochał i ...
- Nie chcę tego słuchać. Nie pamiętasz może, jak wyzwał mnie od idiotki? Od łatwowiernej do tego?
- Nie powiedział, że jesteś łatwowierna - podważył jej wypowiedź chłopak.
- Łatwowierna, nie łatwowierna, naprawdę mam to gdzieś. Bart, on mnie zranił. I to mocno.
- Wiem, bardzo dobrze o tym wiem... I nie wiem, jak cię pocieszyć, przez co czuję się okropnym przyjacielem. Może mi coś doradzisz?
- Po prostu mnie przytul i nie puszczaj.
Bart zrobił to, o co prosiła dziewczyna. Przytulił ją do siebie bardzo mocno i nie zamierzał puszczać przez długi czas.

Ta rozmowa podniosła trochę Ally na duchu, więc postanowiła następnego dnia iść do szkoły. Co prawda bała się tylko jednego - spotkania właśnie z nim. Z tym, co zranił jej serce. Z tym, którego imienia nie potrafiła z siebie wydusić. Jednak postanowiła wrzucić na luz i nie przejmować się nim.
Wreszcie rozbrzmiał dzwonek, co oznaczało początek matmy.
W drodze do klasy Ally wpadła na Austina. Ni stąd, ni z owąd powiedziała:
- Kocham cię. Bądź ze mną.
W głębi duszy właśnie to chciała powiedzieć.
- Słuchaj... Ja się umówiłem już z Kelly - odpowiedział zmieszany chłopak i wszedł do klasy.
Odrzucił ją. Umówił się z Kelly, jej pseudo przyjaciółką.

I stała tam. Na oczach całej klasy, oraz nauczyciela. Tak, odpowiedź przy tablicy  z matmy.
- No dalej, oblicz ten x.
Niby takie proste, ale ona cały czas miała w głowie Austina.
- Siadaj, jedynka.
Usiadła na swoje miejsce, a w jej oczach pojawiły się łzy. Sama nie wie, z czego: z tej jedynki, czy z tego, że on mnie nie chce. "Dam radę" - mówiła sobie w duchu. I rzeczywiście. Nie rozpłakała się. Za to była nieprzytomna na całej lekcji. Nic nie słyszała.Widziała przed sobą tylko Austina, mówiącego "Teraz ja nie chcę. Wiesz już, jakie to uczucie, kiedy sympatia cię odrzuca."
- Ally, coś nie tak?
- W porządku.
- Jesteś blada... Może idź do łazienki?
- Dobrze.
Wyszłam. Tam przez całą lekcję płakałam. Powód? AUSTIN.(?)

Gdy Ally wróciła do domu, znowu zamknęła się w swoim pokoju. Teraz był to dla niej nie zwykły pokój, tylko schronienie, azyl. Opadła na łóżko, ale długo na nim nie poleżała, bo z  jej telefonu wydobył się dźwięk przychodzącego SMS-a.
Od: Austin
Okłamałem cię. Nie umówiłem się z Kelly, po prostu zrozumiałem, że nie zasługuję na ciebie po tym, co ci zrobiłem...
Do: Austin
To ja przepraszam. Nie powinnam tego mówić... Zapomnijmy i bądźmy przyjaciółmi.
Od: Austin
Nie takiej odpowiedzi się spodziewałem :( Liczyłem raczej na "Kocham cię, bądźmy razem."
Do: Austin
Słuchaj, kocham cię, ale nie wiem, czy jestem w stanie ci zaufać po tym, co mi zrobiłeś.
Od: Austin
W pełni cię rozumiem... Ale może zmienisz zdanie... Przyjdziesz proszę do parku? Dosłownie na pięć minutek.
Do: Austin
Okej... Ale oby to nie była jedyna strata czasu. Zaraz będę.
Dziewczyna zrobiła sobie na nowo makijaż, przebrała się i ruszyła. Idąc poszczególnymi alejkami parku, rozmyślała o... W sumie o czym? O Austinie, o jedynce, o... O WSZYSTKIM?
Ally zauważyła na jednej z ławek Austina z gitarą. Przysiadła się do niego.
- Dziękuję, że przyszłaś - powiedział.
- Masz pięć minut - odpowiedziała surowo dziewczyna, więc chłopak zaczął grać i śpiewać.
Słysząc te słowa chłopak wzdrygnął się. Czy zdąży to wszystko przekazać Ally w zaledwie pięć minut? Postanowił więc nie tracić więcej czasu i zaczął grać i śpiewać.
"I think about you
Every morning when I open my eyes
I think about you
Every evening when I turn off the lights
I think about you
Every moment every day of my life
You're on my mind all the time, it's true
I think about you, you you, you you"
Potem nastała głucha cisza. Ally zakręciły się łzy w oczach. Zrozumiała, że nie wiem jak bardzo chciałaby o nim zapomnieć, i tak jej się nie uda, bo to prawdziwa miłość. A tej prawdziwej nikt nie zepsuje. Poza tym ta prawdziwa przychodzi tylko wtedy, kiedy jej nie szukamy, kiedy nie mamy o niej pojęcia. Najpierw nie ma, a później zjawia się niespodziewanie, w momencie, w którym za żadne skarby nigdy nie pomyślelibyśmy o tym, że może przyjść.
- Austin, ja... - przerwała ciszę Allyson.
- Nic nie mów. Po prostu chodź tu.


Jak widać, miłość to coś, co przechodzi próby, porażki, wzloty i upadki. To się nazywa prawdziwa miłość.




_____________________________________________________________
Wyjątkowo szybko ten one shot :) Według mnie jest super super superaśny ! Dziękujemy wam za komentarze, których choć nadal jest mało, jest ich już troszkę więcej ;) Za pomoc dziękuję mojemu staremu pamiętniczkowi, w którym kiedyś napisałam taki fragment o mnie i o kimś, ten z tą odpowiedzią przy tablicy. Kocham cię mój stary pamiętniku :)
DFDF.jpg
Właśnie to małe różowe coś skrywało takie cudeńko *_*
Proszę oczywiście o komy, ale nie "Super czekam na next" ,tylko bardziej rozwinięte :)
WESOŁYCH ŚWIĄT !
~ Tina ♥ ~

PS. Przeczytajcie ostatni OS Vanill, czeka na komentarze ! :)

wtorek, 15 kwietnia 2014

ONE SHOT~ ,,Dlaczego ty się we mnie zakochałeś?" I/II

Przychodzę ze spóźnionym partem o Naxi. Wybaczcie, że jest dzisiaj, a nie było go już w sobotę;x.

Mówią, że gdy rodzi się człowiek, jego dusza rozbija się na wie części. Życie polega właśnie na odnalezieniu drugiej połówki, połówki własnego serca.


 Ona - szanowany inżynier. Jej kariera zaczęła się skromnie. Jednak teraz jej zdjęcie można znaleźć w każdym miesięczniku dla biznesmenów.
 On - wiecznie zapracowany fotograf. Jego zdjęcia cieszą niejedno oko, a według niektórych ma wrodzony talent. Mimo wszystko ostatnimi czasy jego kariera zawisła na włosku.
Co się stanie, gdy ta dwójka się spotka? Miłość czy nienawiść? A może w ogóle inne uczucie?

niedziela, 6 kwietnia 2014

One shot ~ Zły sen.

ZANIM PRZECZYTASZ...
One shot jest pisany z perspektywy Martiny. 
Ruszają nagrywania do Violetty 1, ale historia będzie taka, jak w Violetcie 2, i aktorzy też będą tak wyglądać, czyli 2 sezon jest tutaj jako pierwszy. :)

*************************

Siedziałam razem z Candelarią i Lodovicą na plaży.
- Ale super, że będziemy razem grały w Violetcie! - powiedziałam.
- No! Według mnie możemy już zaczynać. Chyba wszystko jest gotowe - stwierdziła Cande.
- Nie, jeszcze nie obsadzili nikogo na rolę Leona, tego gostka co Violka się w nim zakocha - odparła Lodo.
- No tak... - zamyśliłam się. - A nie mają nam dzisiaj tego gostka przedstawić? - odparłam po dłuższej chwili.
- Tak! Zupełnie zapomniałam - przyznała Candelaria.
Wyjęłam telefon z obudową z wieżą Eiffla (muszę przyznać, mam słabość do takich słodziutkich obudów) i spojrzałam na godzinę. Zegar wskazywał dwunastą trzydzieści sześć.
- Chyba musimy się zbierać - powiedziałam dziewczynom. - Chodźcie, żeby się nie spóźnić.
Zebrałyśmy swoje rzeczy i poszłyśmy. Przez drogę gadałyśmy o postaciach, które mamy grać w serialu, w czym jesteśmy do nich podobne i co nam się w nich podoba. Szczerze mówiąc, z nimi i z Mercedes zaprzyjaźniłam się najbardziej.
Szłyśmy i szłyśmy plażą, aż nagle minęłyśmy jednego gościa, otoczonego pannami.
- No i tak właśnie dostałem rolę w serialu - powiedział.
Wtedy wszystkie dziewczyny zaśmiały się i zatrzepotały rzęsami, i zaczęły się kłócić, która ma z nim być w związku.
- Och, kochane. Tydzień ma siedem dni. Dla każdej starczy czasu.
One znowu się zaśmiały. Chłopak popatrzył na nas, a my stałyśmy jak te słupy.
- Ej, laski, może się dołączycie? - zapytał.
- Nie, dzięki - odpowiedziałam za nas trzy i poszłam, ale ten natręt nas dogonił.
- Wiecie, wyglądacie super. Macie ochotę na małe co nie co z Jorge?
A więc ma na imię Jorge. Fakt faktem, przystojny jest, ale nic poza tym. Zwykły pusty koleś, który uważa się za najlepszego na świecie.
- Nie, spieszymy się na plan - poinformowała go Lodo.
- Na plan? Aktorki? - zapytał, idąc za nami.
- Tak, ale odczep się już, co? Nie mamy czasu - powiedziała Cande, po czym zaczęłyśmy iść szybciej.
- Czekajcie, ale w jakim serialu gracie?! - krzyknął do nas.
Zingorowałyśmy go i szłyśmy dalej.
- Matko, co za typ - westchnęłam.
- Właśnie! "Czy macie ochotę na małe co nie co z Jorge?" - Candelaria naśladowała tego typka, a my wybuchnęłyśmy śmiechem.
***
Czekaliśmy, aż Sergio przedstawi nam nowego członka naszej ekipy - gościa, który miał zagrać Leóna. Lecz on tylko gadał, i gadał, i gadał, i gadał tak już od dwóch godzin. Na serio, liczyłam na stoperze.
- Podsumując: mam nadzieję, że zaprzyjaźnicie się z nim - zakończył, a ja zatrzymałam stoper i powiedziałam:
- Dwie godziny, pięć minut i pięćdziesiąt dziewięć sekund. Dłużej niż jak mnie przedstawiał!
Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Dobra, dobra, śmiechy, hihy, a Jorge nadal w innej sali - powiedział Sergio.
Chwila, chwila... Jorge?! Oby to nie był...
Nie dokończyłam tej myśli, bo ku naszym oczom pojawił się TEN KOLEŚ! Ten typ, co chciał się z nami zabawić!
- Hej, jestem... Ach, ja was znam! - odparł i obrzucił mnie, Cande i Lodo wzrokiem. - Wracając... Jestem Jorge, jestem boski. Rozumiecie?
Wszystkich zdziwiło zachowanie nowego członka naszej ekipy, ale nie nas. My go przecież "znałyśmy". A dlatego, że inni nie, ze zdziwieniem wolno pokiwali głowami.
***
Praca z Leonem była naprawdę trudna. "Czekaj, chyba włosy mi się zagmatwały" - musieliśmy przerwać scenę. "Co? Twój tekst przecież brzmi inaczej!" - musieliśmy przerwać scenę. "Stop! Za dużo światła, moja cera się psuje, a chyba nie chcecie, żebym wyglądał jak jakiś pokraka?!" - musieliśmy przerwać scenę. Mogłabym podać dokładnie osiemset dwa powody, ale szkoda marnować czas. Ale w końcu nagraliśmy prawie cały sezon, został tylko ostatni osiemdziesiąty odcinek. Miałam się wtedy z nim pocałować. Nie chciałam, ale dobra aktorka musi umieć postawić się nawet w najgorszej sytuacji. A więc kręciliśmy tą scenę, jak śpiewamy piosenkę "Esto no puede terminar". Ale gdy zbliżaliśmy się do siebie, w ramach pocałunku, on powiedział:
- Co to ma być?! Nawet nie raczyliście jej wycisnąć tego okropnego pryszcza!
Wtedy nie wytrzymałam.
- Wiesz, kim ty jesteś?! Jesteś kompletnym, zadufanym w sobie idiotą! - wybuchnęłam. -  Liczysz się tylko ty, tak? Oczywiście, przecież on jest idealny! Ale ponoć jesteś aktorem, tak? W takim razie wiedz, że w scenariuszu stoi tak, że mamy się pocałować! Więc mnie całuj idioto! Chcę tego pocałunku jak nic innego, wiedziałam, że jest w tobie choć odrobinka dobra, chciałam cię pocałować, chciałam cię przytulić, chciałam się do ciebie zbliżyć... I dostrzegałam w tobie to dobro. A ty co?! Zwracasz uwagę na jakiegoś małego pryszcza! Całuj mnie i już. Całuj mnie.
Przyciągnęłam do siebie Jorge i pocałowałam. Pocałunek trwał bardzo długo, ale ja nie zwracałam na nic uwagi. On też mnie całował, a to był najlepszy pocałunek w moim życiu. Po chyba minucie oderwaliśmy się od siebie, a wszyscy bili brawo.
- Ko... -  zaczęłam, ale przerwał mi reżyser.
- Okej, kręcimy od nowa! - krzyknął. - Iii... Akcja!
Wtedy wszystko poszło idealnie. Piosenka, a potem pocałunek...
***
Siedziałam w moim pokoju hotelowym. Jutro lecieliśmy do swoich domów, mieliśmy wolny miesiąc. To znaczy ja miałam tonę wywiadów, bo wyciekły zdjęcia i filmiki mojego wybuchu do Jorge. Teraz cały świat wie, że jesteśmy parą. Nie wiem, jak mogłam zakochać się w kimś takim. Ale na serio, w jego oczach dostrzegałam coś, czego nie mogłam rozgryźć. Jakiś tajemniczy blask, który powodował, że nagle się wyłączałam, nie myślałam o niczym. Po prostu.
Do pokoju wszedł Jorge.
- Hej - powiedział i usiadł koło mnie. - Muszę ci coś powiedzieć.
- Wyglądasz jakoś tak... Poważnie - zlękłam się. - O co chodzi?
- No bo ja... Ja nie jestem taki, jak myślisz... I jak wszyscy myślą.
Spojrzałam na niego pytająco.
- Ja się tak zachowywałem, bo... Chciałem ci się przypodobać. Wyglądałaś mi na dziewczynę, która daje się porywać, i myślałem, że jak rzucę taki tekst to cię zwodę... I to nie działało. Potem te zgrywy na planie... Chciałem ci pokazać, że jestem najlepszy. Ale to też nie działało... W ogóle, cały ten czas spędzony z tobą minął jak sekunda. Niby kilka miesięcy... Ale blask w twoich oczach był taki tajemniczy... Po prostu wtedy się wyłączałem, nie myślałem o niczym.
Przytuliłam się do niego mocno.
- Obiecuj, że nigdy mnie nie zranisz - powiedziałam.
- Obiecuję.
Leżeliśmy tak, przytuleni do siebie.

***
 Dzisiaj udzielałam wywiadu wraz z Jorge. Program, w którym udzielaliśmy owego wywiadu był bardzo wpływowy, oglądały go miliony ludzi na całym świecie. Był to program U-Mix, czyli taki, który co tydzień w piątek podsumuje pięć odcinków "Violetty".
- Więc tak, mówisz, że kochasz Jorge nad życie - tłumaczyła mi Ashley, moja menadżerka - amerykanka. - Nie zamieniłabyś go na nikogo innego. Jasne?
- Jasne - przytaknęłam.
Czyli mam mówić prawdę? Pff, łatwizna!
Podszedł do mnie Jorge i pocałował mnie w policzek.
- Stresujesz się? - zapytał.
- Nie... Z tobą tak się nie da - uśmiechnęłam się.
- Jorge i Martina, tak? - zapytał jakiś facet.
- Tak - odpowiedzieliśmy równocześnie.
- Wchodzicie za trzydzieści sekund - poinformował mężczyzna i zniknął.
***
Wywiad zaraz miał się zacząć.
- A teraz powitajmy dwie gwiazdy, które dosłownie wstrząsnęły naszymi telewizorami! - powiedział prowadzący. - Martina Stoessel i Jorge Blanco!
W tle zaczęła lecieć piosenka "Podemos", a my weszliśmy. Przywitaliśmy się z prowadzącym i usiedliśmy razem na kanapie.
- Tooo... Co powiecie o pięciu pierwszych odcinkach "Violetty"? - zapytał.
- Cóż... To było bardzo emocjonujące - zaczęłam. - Diego strasznie denerwował Violettę, chodził za nią... Można by nawet rzec, że ją nawiedzał. Za wszelką cenę chciał zniszczyć Leona, odsunąć go od niej. Scena, w której Viola i Leon śpiewali "Podemos" była magiczna, ale Diego potem wszystko zepsuł. Leon nienawidził typka już od początku, z resztą Violetta też.
- Chyba wszyscy fani "Violetty" dzielili uczucia Leona i Violi do Diego - nienawidzili go - stwierdził prowadzący.
- Tak, chodzi o to, że fani polubili paring Violetty i Leona, tak zwaną Leonettę już na początku sezonu, a Diego tylko psuł między nimi te stosunki - wyjaśnił Jorge.
- Opowiedzcie nam, co się wydarzy w następnym tygodniu?
- W następnym tygodniu German, ojciec Violetty, pozna Esmeraldę i się w niej zakocha. Violetta w sumie też ją polubi. Violetta zacznie dostrzegać coś dobrego w Diego, i zacznie odsuwać się od Leona - z powodu właśnie tego Hiszpana.
- A Leon będzie bardzo zazdrosny o Diego - dodał chłopak.
- No, to już chyba tyle jeśli chodzi o serial - stwierdził prowadzący. - To może teraz opowiecie o waszym związku? Widzieliśmy ten wybuch Martiny podczas kręcenia osiemdziesiątego odcinka...
Na ekranie telewizora pojawił się filmik z moim wybuchem. Zaczęłam się śmiać.
- Tak, tak... Po prostu Jorge był na początku taki, że dostrzegał każdy szczegół i nic mu nie pasowało - wyznałam. - Wtedy jak mieliśmy się pocałować...
- Uwaga, w osiemdziesiątym odcinku nadejdzie pocałunek Leonetty! - przerwał prowadzący. - Mów dalej, Tini.
- No więc... Jak mieliśmy się pocałować, Jorge dostrzegł pryszcza na mojej twarzy i krzyknął "Co to ma być?! Nawet nie raczyliście jej wycisnąć tego okropnego pryszcza!" - naśladowałam głos brązowookiego.
- Chociaż bardzo chciałbym zaprzeczyć, nie mogę, bo tak właśnie było - zaczerwienił się chłopak. - Ale ja się tak zachowywałem tylko dlatego, żeby przypodobać się Tini... Nie wiedziałem, że ona lubi, jak chłopak po prostu daje jej znać, że ją lubi. No wiecie, lubi, lubi.
- Dobrze, dziękujemy wam za wywiad - uśmiechnął się dziennikarz. - A teraz zapraszamy do wspólnego śpiewania! Przed wami Jortini i "Podemos"!
Wstaliśmy, wzięliśmy mikrofony i zaczęliśmy śpiewać.

***
Kilka dni później pojechałam do domu, i wszyscy się dopytywali, jak to jest pomiędzy mną a Jorge.
- Haha, normalnie! - odpowiadałam.
Pewnego dnia kupiłam sobie gazetę "GENTE". Na okładce byłam ja i Jorge, i opis "Całusy, łóżko, i koniec?" Popędziłam do domu i zabrałam się do lektury.
" Panna Martina Stoessel i pan Jorge Blanco podczas kręcenia "Violetty" od razu się w sobie zakochali. Można było zobaczyć wybuch Tini, kiedy wyznała chłopakowi miłość w dość nietypowy sposób... Ale teraz to już koniec. Jorge Blanco udzielił niedawno wywiadu, w którym powiedział: "Tak, ja i Tini przespaliśmy się, a potem rano obudziłem się bez niej. Znalazłem liścik... On był okropny. Pisało tam między innymi, że jestem dobry w łóżku, i ma ochotę na jeszcze, ale tylko mnie wykorzystała dla 'zabawienia się', co było dla mnie szokiem". Dla nas też to był szok! Jeśli nie wierzycie odtwórcy roli Leona, sprawdźcie na naszej stronie internetowej kawałek wywiadu - gente.com.ar!"
Szybko odpaliłam komputer i weszłam na stronę GENTE. Obejrzałam ten durny wywiad. I to prawda. Jorge mnie oczernił w telewizji.
***
Na Twitterze, Facebooku i stronach internetowych różnych magazynów aż huczało od haseł "Martina Stoessel zwykłą d***?" Mój tata oczywiście próbował rozwiązać sprawę, mój brat i mama też, ale kto nam uwierzy? Jorge nigdy nie był kłamliwy, więc każdy mu uwierzy.
Jorge do mnie dzwonił ciągle, aż myślałam, że telefon mi rozsadzi. Oczywiście nie odbierałam. A wtedy, kilka dni później, chłopak pojawił się u nas w domu. Francisco (mój brat) rzucił się na niego z pięściami, ale odciągnęliśmy go.
- Chodź, Jorge - powiedziałam i poszłam z nim do pokoju. - Więc? Czemu ogłosiłeś całemu światu jakieś durne kłamstwo? Teraz wszyscy uważają mnie za jakąś puszczalską pannę.
- Przepraszam... Mój menadżer mi tak kazał.... Nie chciałem tego robić, sprzeciwiałem mu się, ale on powiedział, że jak nie będzie o mnie głośno, to mnie wyleją. Teraz jest głośno i o mnie, i o tobie...
- Tak, ale o mnie w zły sposób! Ludzie uważają mnie za dziwkę! Jorge, jak mogłeś się na to zgodzić?! Przecież my się kochamy!

Obudziłam się. To wszystko okazało się snem! Ale takim realnym...
Obudziłam się obok Jorge, który przez sen się uśmiechał. Pewnie śniło mu się coś przyjemnego.
Odetchnęłam z ulgą i zasnęłam.
________________________________________
Hej! Matko, przepraszam, że tak długo musieliście czekać :C Ale wy też nas zawiedliście :C Tak mało komentarzy? PROSIMY O WIĘCEJ ! ♥
Shot według mnie nie jest zły :)
Następny doda Vanill. ☺
Papa!
~ Tina ♥ ~

sobota, 5 kwietnia 2014

Wyjaśnienia

Hej! Może się wydawać, że obraziłyśmy się, czy coś. Nic z tych rzeczy! One shot o Leonettcie w przygotowaniu (Tina). Tak samo OS o Naxi (Vanill-ja). Pewnie myślicie, że olałyśmy bloga, ale tak nie jest. Po prostu, ostatnio nie było czasu oraz weny.
Mam nadzieję, że nie przestaniecie nas czytać. To chyba tyle z naszej strony;).
OS'y pojawią się wkrótce!:)