piątek, 28 lutego 2014

One shot ~ Prima aprilis

Zanim przeczytasz...
Notatki w pamiętniku Violi są pisane małym kolorem i pochyłym pismem!

Drogi pamiętniku!
Właśnie wylądowaliśmy w Madrycie. Nie obyło się niestety bez turbulencji, których strasznie się boję. Na szczęście siedziałam obok Francesci i Camili, które pomogły mi się uspokoić. Fajne jest to, że właśnie wyjechaliśmy, bo jutro... PRIMA APRILIS! Nie mogę się doczekać tych wszystkich wkrętów, żartów i tak dalej. Do tego jutro mamy taki super występ , będziemy śpiewać "Esto no puede terminar". Mam już super sukienkę, fryzurę zrobi mi moja własna styliska ( super!! ) , a choreografię mam w nogach. Będzie super! A do tego caaały tydzień bez taty. Nie jest tak, że go nie lubię, ale mógłby dać mi trochę swobody.  Chociaż trochę. Fajnie przynajmniej, że pozwala mi śpiewać, o czym w zeszłym roku nawet nie mógł pomyśleć.
- Violetta, chowaj ten pamiętniczek, zaraz wysiadamy - powiedziała Camila.
- Dobra, dobra. Nie można grzeczniej? - zapytałam.
- Nie.
Uwielbiałam Camilę za wszystko. A najbardziej za to, że mówi wprost to, co myśli, nie ukrywa  nic przed nikim, jest twarda i śmiała jak nikt inny.
Gdy wysiedliśmy z samolotu, udaliśmy się do naszego domu. Był super, tyle, że... Musieliśmy się cisnąć w jednym pokoju! Ja,Cami, Fran, Ludmiła, Naty, Leon, Diego, Maxi, Broduey, Andres, Marco... W JEDNYM POKOIKU! Dobrze chociaż, że nie każą nam spać w jednym łóżku... Za to mamy trzy wielkie szafy. Ja z Cami, Fran i Naty zmieściłyśmy się w jednej, chłopcy w drugiej, a Ludmiła wzięła sobie tą trzecią. Przecież jej ubrania nie mogą się ocierać o szmatki innych ludzi!
Jak już oswoiliśmy się z myślą o jednym pokoju, poszliśmy do kuchni, która w przeciwieństwie do pokoju, była mała. Jednak jakoś się pomieściliśmy.
- Too... Violetta, co nam dziś ugotujesz? - zapytał Leon.
 Ach, nigdy gościa nie lubiłam. Zawsze żartował, nawet, jak ktoś płakał, i był taki, jakby mógł zrobić wszystko, był jakby królem. Na szczęście nie był już z Ludmiłą, ale nadal zostało w nim to zło, które ta wiedźma w nim rozbudziła.
- Co? Dlaczego ja? - oburzyłam się.
- Och, Vilu. Dlaczego nie? - droczył się ze mną.
- DOBRA! Zrobię wam pizzę. Ale Diego - przyciągnęłam do siebie chłopaka - mi pomoże.
 Nie wiem, czemu, ale Leon zawsze był zazdrosny, kiedy rozmawiałam albo śmiałam się z Diego, lub cokolwiek z nim robiłam. Przecież nie byliśmy parą. Nigdy nie miałam chłopaka. A Diego na pewno nigdy nim nie będzie.
- Sorry, ale muszę... No, tego... Iść na kibelek! - wymigał się i wybiegł.
- To w takim razie zrobię naleśniki. Dobra? - zaproponowałam, a wszyscy zaczęli bić brawo.
Potem wszyscy ( oprócz mnie ) usiedli naprzeciwko mnie, i to tak głupio wyglądało, bo ja jedyna gotuję, a wszyscy się na mnie gapią, a do tego jest kompletna cisza.
Pochwaliłam się im podrzucaniem naleśników na patelni, i słyszałam tylko "Oooo!", "Uuuuu" , "Aaaa!" co strasznie mnie rozbawiło. Gdy skończyłam smażyć te pyszniutkie naleśniczki, posypałam je cukrem pudrem i przyozdobiłam owockami. Wyglądały zjawiskowo! (wstawić naleśniki)
Wszyscy zajadali tak, aż im się uszy trzęsły. Po tym jakże pysznym obiedzie poszliśmy do pokoju. Ja oczywiście chwyciłam za pamiętnik, Camila, Francesca i Naty malowały sobie paznokcie, a Ludmiła wybierała strój na jutro.
 To znowu ja! 
Mistrzyni naleśników. Zrobiłam je dzisiaj na obiad (Leon mnie wrobił) i pochwaliłam się moim kolegom podrzucaniem ich na patelni oraz przyzdabianiem. Wszystkim świetnie smakowały! Ten dzień zapowiada się super, mimo, że nie wychodzimy zwiedzać. A może... Słyszałam, jak Francesca, Diego i Leon się umawiali. Może z nimi pójdę? 
- Ej, idziecie dzisiaj na miasto? - zapytałam.
- Ja, Leon i Diego idziemy - odpowiedziała Francesca.
- Mogę iść z wami?
- Jasne - zgodził się Diego z uśmiechem.
 Jego też nie lubię. Strasznie się podlizuje, i ciągle gdy jesteśmy sami, chce mnie pocałować.
- Super - powiedziałam, po czym poszłam do kuchni.
Nuciłam sobie "Podemos", kiedy ktoś objął mnie od tyłu. Nie wiem, dlaczego, ale liczyłam, że to Leon. Jednak gdy się odwróciłam, był to Diego.
- Diego, co znowu chcesz? - zapytałam.
- Ty się jeszcze pytasz? Chcę ciebie - odpowiedział i przybliżył się do mnie.
Prawie doszło do pocałunku... (wstawić zdjęcie).
No właśnie. Prawie.
- Co tam się wyprawia? - zapytał uśmiechnięty Leon.
Znowu nam przerwał. Ale trochę się cieszę. Chciałam się wreszcie pocałować, ale niekoniecznie z Diego. Ten pierwszy pocałunek musi być wyjątkowy.
- Nic, nic. Przyszłam zrobić sobie herbatę - wyrwałam się z objęć Diega.
- Taaa - mruknął Leon. - A przy okazji, zrobisz mi też?
- Tak.
Diego sobie poszedł, a ja z Leonem w ciszy piliśmy zrobioną przeze mnie herbatę. Chciałam coś zrobić, powiedzieć mu coś, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Ale Leon zaczął.
- To... Ty i Diego... Chodzicie? - zapytał.
- Co? Ja i... - zaczęłam się śmiać. - Na serio tak myślałeś? Diego w ogóle nie jest w moim typie.
- No ale... Jak wszedłem to niemalże się całowaliście, a jak ktoś wam robi zdjęcie to zawsze całujesz go w policzek - wytłumaczył.
- Jesteś zazdrosny.  Taaak, jesteś zazdrosny! Ale ja wszystkich całuję w policzek - powiedziałam po czym pocałowałam chłopaka w policzek.
Leon w ogóle się nie ruszał, nic.
- Leon, co ci jest? - spytałam.
- Nic, nic ... To było...
- Ej, idziecie z nami zwiedzać Madryt? - przerwała nam Fran.
- Pewnie - uśmiechnęłam się, po czym wzięłam torebkę i wreszcie ruszyliśmy.
 Madryt jest piękny! Francesca robiła zdjęcie każdego budynku, oraz mówiła nam kto go zbudował, w którym roku i tak dalej, i tak dalej.
- Skąd ty to wszystko wiesz o Madrycie? - zainteresował się Leon.
- Kiedyś tu byłam. Na dwa lata.
- No co ty! Ja kiedyś też mieszkałam w Madrycie! A dokładniej... Ze dwa lata temu czy jakoś.
Zaczęłyśmy rozmawiać o tym, że mogłyśmy się mijać  i tak dalej...
- Ja skoczę do jakiegoś sklepu. Chcecie coś? - zapytał Diego.
- Yyy.. Może kup jakąś mapę czy coś? - zaproponowałam.
- Dobra.
Diego poszedł.
- Chodźcie, zrobię wam zdjęcie - powiedziała Francesca, więc ja i Leon objęliśmy się, ale... Diego nas rozdzielił!

Nic nie mówiliśmy, tylko spojrzeliśmy się na siebie ze zdziwieniem.
Zwiedzaliśmy różne muzea, a potem Leon gdzieś poszedł. Po jakiś dziesięciu minutach wrócił.
- Viola, pokazać ci jakie zdjęcia zrobiłem? - zapytał.
- Jasne - odpowiedziałam i przysunęłam się do niego.
 Ale Diego znowu nam wtargnął.

Nadal milczeliśmy.
- Dziewczyny, my pójdziemy na razie do Toy Toy'a, a wy tu zostańcie. Tylko się nie zgubcie! - powiedział Diego.
- My? Zgubić? Haha! - zaśmiałam się.
Nagle zauważyłyśmy z Fran świetną wystawę w jakimś sklepie odzieżowym i szybko tam pobiegłyśmy. Oglądałyśmy tą wystawę przez dłuższą chwilę, a wtedy... Zupełnie nie mogłyśmy odnaleźć się w terenie! Przed chwilą byłyśmy tam, więc... Nie, nie! Wszystko nam się mieszało.
- Dobra, ja pójdę ich szukać, a ty spróbuj coś na tej mapie ustalić, okej? - zaproponowała Fran. - Ale nigdzie się nie ruszaj!
- Tak, tak, tak - powiedziałam i wyjęłam mapę z torebki.
Wiał wiatr, nie mogłam nawet spojrzeć spokojnie na tą mapę.
Leon
No pięknie. Mówiliśmy dziewczynom, żeby nigdzie nie odchodziły! Pewnie pobiegły do jakiegoś sklepu...
Zaraz, zaraz! To Viola! Ale ona słodko wygląda z tą mapą na twarzy... Już miałem do niej iść, ale Diego był szybszy.

Violetta
- Och, Diego! Gdzie wy byliście? Francesca poszła was szukać! - nie wypuszczałam chłopaka z objęć.
- Pytanie gdzie wy pobiegłyście? Miałyście na nas czekać.
Nagle podbiegł do nas Leon. Chciałam go przytulić, ale nie miałam odwagi. Potem znaleźliśmy Francescę i dalej spacerowaliśmy. Diego mnie namówił, żebym zrobiła sobie z nim zdjęcie, więc jak to ja pocałowałam go do tego zdjęcia w policzek.

A później wróciliśmy do domu.
Leon
 Podczas gdy inni poszli coś przekąsić, ja zostałem w pokoju i rozmyślałem o dzisiejszym dniu. Czy ja... Czy ja coś czuję do Vilu? Nieee...
Wziąłem gitarę, która leżała w rogu pokoju i zacząłem grać i myśleć o tych dzisiejszych chwilach...

Gdy skończyłem, ktoś zaczął klaskać. To była ona.
- Dlaczego śpiewałeś to tak... Smutno? - zapytała i usiadła koło mnie.
- Smutno? Nieee...
- Oj nie mów. Wiem, że jesteś smutny. To widać - powiedziała i spojrzała mi głęboko w oczy.
Wtedy nasze ręce się styknęły. Chciałem chwycić jej dłoń, ale oczywiście musiał nam przerwać Diego.
- No, co słychać? - zapytał.
- Nic... - mruknęliśmy jednocześnie z Violą.
Moja pozytywna energia jednak powróciła i postanowiłem jutro wrobić Violettę tak, żeby mnie pocałowała. O taaak.
Następnego dnia
 Violetta
Obudziłam się o dziewiątej i poszłam do kuchni. Na stole leżał karton mleka. Chciałam go wziąć, ale trudno było to zrobić. Tak jakby przyczepił się do stołu. Więc szarpałam i szarpałam, aż wreszcie... ścisnęłam za bardzo karton i cała zawartość kartonu się na mnie wylała!
Wtedy zza stołu wyskoczyli chłopaki! Wszyscy oprócz Leona... I byli z kamerą!
- Prima aprilis, uważaj bo się pomylisz! - krzyknęli i zaczęli się śmiać.
 - Co tu się... - do kuchni nagle wpadła Fran, ale urwała w pół słowa, kiedy mnie zauważyła. A potem oczywiście zaczęła się śmiać.
- Tak. Baaardzo śmieszne. Ale nie obejdzie się bez zemsty - powiedziałam i poszłam do łazienki.
 Umyłam się i ubrałam. Potem poszliśmy zwiedzać na jakieś dwie godziny (nie obeszło się bez żartów. Aha,i znowu nie było Leona), a kiedy inni postanowili iść jeszcze na lody, ja poszłam do domu. Odpadały mi nogi. Gdy weszłam do pokoju, od razu rzuciłam się na łóżko, a potem spojrzałam w lewo. I co widzę? Leona! Czy on śpi? A może zemdlał?!
- Leon! - trzaskałam go po twarzy. - Leoooon!
Sprawdziłam, czy oddycha. I nie oddychał! Nie pozostało mi nic innego jak zrobić mu usta usta... Gdy już prawie nasze usta się zetknęły, ten otworzył szeroko oczy i krzyknął:
- PRIMA APRILIS! Wiedziałem, że chcesz mnie pocałować.
- Aaaaa! - odskoczyłam. - Ty idioto jeden!
- No co? Całuj! - powiedział i podszedł bardzo blisko mnie.
- W życiu. Teraz już ni...
Oparłam się jego ustom i oczom, że prawie doszło do pocałunku. No właśnie. PRAWIE. Ale tym razem to nie był Diego, tylko ja. Wysunęłam się jakoś dołem.
 - Ale... Ty miałaś  mnie pocałować. Taki miał być mój żart.
- Wiesz, mogłeś mi wykrzyknąć prosto w twarz po pocałunku, a nie przed nim - stwierdziłam.
- Cholera - zaklął Leon i opadł na łóżko.
- A w sumie - usiadłam koło niego - dlaczego chciałeś mnie pocałować?
- No bo... Chciałem ci udowodnić, że... Że żadna dziewczyna mi się nie oprze!
- Ta, jasne. A prawdziwy powód?
- Prawdziwy jest taki, że... Straciłem dla ciebie głowę. Nie mogę przestać o tobie myśleć. Jestem zazdrosny o Diega, jak się obejmujecie, jak go całujesz... Jak zastaję was w kuchni, kiedy wasze usta są praktycznie milimetr od siebie... Jestem cholernie zazdrosny. I cholernie mi ciebie brakuje. Chcę spędzić z tobą jakoś czas, chcę być blisko ciebie... Chcę cię przytulać, chcę cię całować... A ciągle śnie o tobię. I chcę na ciebie patrzeć. Wiem, że nie powinienem, ale to jest cholernie trudne. Nie mogę się powstrzymać - wyznał.
- Leon, ja... Czuję coś do ciebie. Powiem tak w skrócie, bo nie mogę znaleźć odpowiednich słów, tak jak ty znalazleś... Po prostu powiem, że cię kocham.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i przytuliliśmy.

- Dobrze, ja już pójdę szykować się na koncert - powiedziałam i wyszłam.
 Kilka godzin później
Stoimy za kulisami. Za chwilę rozpocznie się występ. Ja i dziewczyny straaasznie się denerwujemy!! Życz nam powodzenia pamiętniczku!
 - Vilu, odłóż to, wchodzimy dosłownie za minutę! O, teraz pięćdziesiąt dziewięć sekund, osiem, siedem... - odliczała Camila.
- Dobra, już dobra - uśmiechnęłam się.
I zaczęło się show.

MÓJ PIERWSZY POCAŁUNEK! NA SCENIE, PRZY WSZYSTKICH! TAKI CUDOWNY, NAJLEPSZY! WYMARZONY!






___________________________
No i jest - mój 3 one shot ;3 Następny mój będzie o Auslly :)
Jak wam się podoba? Mi nie za bardzo, mogłabym napisać lepszego, ale za dużo pisania :D Hhahahahhaha !! ♥
Następny OS doda Vanill - będzie przegenialnyyyy !! ;)
Do następnego !!
~ Tina ♥ ~

3 komentarze: