sobota, 15 marca 2014

ONE SHOT~ Opuściłeś mnie o jeden raz za dużo II/II



Shot pisany z perspektywy Lu. Wygodniej to tak wszystko przedstawić;). 
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Nagle poczułam ciepły język na mojej twarzy. 
- Lady!- krzyknęłam na mojego ukochanego Golden'a. 
Szczeniak natychmiast się uspokoił i usiadł z miną zbitego psa.
- No już, już.- Podrapałam go za uchem, po czym sięgnęłam po budzik.- Co?! Już siódma trzydzieści?!
Szybko zerwałam się i pobiegłam do łazienki. Przepłukałam zęby specjalnym płynem, umyłam twarz, a następnie wsadziłam na siebie czarną sukienkę w róże oraz zamszowe, czarne koturny bez palca. Przeczesałam jeszcze moje złotawe włosy szczotką i byłam już gotowa. 
Zeszłam na dół, a Lady podreptała za mną. Właściwie to mnie to wcale nie zdziwiło. Zawsze tak jest. Suczka bardzo się do mnie przywiązała przez te trzy miesiące.
- Co byś chciała zjeść?- spytałam psa.
- Hau!- szczeknęła w odpowiedzi. Nasypałam jej do miski specjalnej karmy oraz nalałam wodę. Lady od razu zabrała się za jedzenie. 
Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym sięgnęłam po batonika fitness, którego szybko zjadłam. 
Nagle poczułam jak Golden kładzie mi na stopy skórzaną smycz. Ukucnęłam i pogłaskałam pieska.
- Wyjdziemy jak wrócę. Muszę już iść, bo zaraz się spóźnię.
Lady zaskomlała.
Westchnęłam i wyprostowałam się. Podeszłam do przeszklonych drzwi wychodzących na ogród, które otworzyłam. Piesek wbiegł do ogrodu, a ja patrzyłam na jego merdający ogonek.
Wtem usłyszałam dzwonek do drzwi przeszywający moje ciało. 
Ospale podeszłam do nich myśląc, że to pewnie Naty. Otworzyłam je. To, co za nimi zobaczyłam zwaliło mnie z nóg.
- Fe-Fe-Federico- wydukałam.
- Wróciłem, Ludmiła.- Spojrzał na mnie smutno.- Dotrzymałem obietnicy. Mogę wejść?- zapytał. Rozwarłam szerzej drzwi. co jak co, ale kultura zawsze obowiązuje. 
Weszłam do salonu i usiadłam na kanapie.
- Wybacz, lecz się spieszę, także...
- Jasne, rozumiem- przerwał mi.- Jak wolisz to możemy pogadać potem.
- Wolę w ogóle nie gadać- warknęłam cicho, ale mimo wszystko kiwnęłam głową, po czym wstałam i podeszłam do wyjścia na ogród.
- Lady!- zawołałam.
Przez drzwi wpadła do środka puchata kulka.
- Zostanę z twoim psem- zaoferował Federico.
Zmierzyłam do wzrokiem, ale nie miałam innego wyjścia. Przewiesiłam pasek od torebki przez ramię.
- Wracam równo o 15:38. Trzymaj się!
Fede posłał mi ciepły uśmiech, który zignorowałam. Co on sobie myśli? Że wybaczę mu te tysiące łez wypłakanych w poduszkę? Te wszystkie dni, podczas których siedziałam przy oknie i oczekiwałam jego powrotu? Że wybaczę mu to, jak cierpiałam starając się zapomnieć o naszych wspólnych chwilach?
Ominęłam go bez słowa i wszyłam trzaskając drzwiami.
- Już jesteś!- zawołała ironicznie Naty wychylając się ze srebrnego samochodu.
- Miałam problem pod tytułem 'Idiota w domu'- westchnęłam wsiadając do pojazdu.- Jedźmy już- dodałam.
Natalia spojrzała na ekran komórki.
- I tak spóźnimy się na lekcję z Gregorio- oznajmiła- więc lepiej pojedźmy do kawiarni lub do parku i pogadajmy. 
Zwyczajnie przytaknęłam. Wiedziałam, że ta rozmowa mnie nie ominie. Podobnie jak rozmowa z Federico.
Ruszyłyśmy w stronę kawiarni, mojej ulubionej nawiasem mówiąc. Nie rozmawiałyśmy. Czułam, że Naty nie chce mnie męczyć teraz. 
Kiedy byłyśmy już pod kawiarnią Hiszpanka zatrzymała samochód, jednak gdy chciałam wysiąść- powstrzymała mnie.
- Co?- mruknęłam niezadowolona.
- Ten palant w twoim domu... to Fede, prawda?
Wymusiłam blady uśmiech. 
- W kawiarni, Naty, w kawiarni.
Dziewczyna wywróciła oczami, ale posłusznie wyszła z samochodu. W lokalu zajęłyśmy miejsce przy oknie.
- Dzień dobry, czy mogę przyjąć zamówienie?- spytała kelnerka.
- Poproszę karmelowe latte machiato- zamówiła Natalia.
- A ja brownie oraz... mmm... a co pani poleca?
- Ja bardzo lubię gorącą czekoladę z nutą mięty- odparła machinalnie.
- W takim razie poproszę jeszcze tą czekoladę.- Uśmiechnęłam się.
Kelnerka zabrała nam menu, po czym odeszła. 
- No, to teraz możemy gadać- powiedziała Naty.
Nerwowo popatrzyłam na cyferblat złotego rolex'a, na którym widniała godzina 8:05.
- Pamiętaj, że mamy tylko 55 minut- przestrzegłam przyjaciółkę.
- A potem nudna lekcja z Beto. Lu, wyluzuj, zdążymy- uspokajała mnie.
Głęboko odetchnęłam.
- Okej, muszę się zrelaksować. 
Naty uśmiechnęła się. 
- Dobrze myślisz, a teraz odpowiedz: spotkałaś dziś Federico?
- Owszem, przylazł do mnie i miałam nieprzyjemność go widzieć.- Skrzywiłam się na wspomnienie Pasquarelliego. 
- A jak zareagowała Lady? Naszczekała na niego?- Naty próbowała rozluźnić atmosferę.
- Niestety nie. Ale została z tym palantem. Może coś się wydarzy- odparłam.
- Proszę.- Kelnerka postawiła przed nami nasze zamówienia.
Od razu zaczęłam jeść brownie. Byłam straszliwie głodna. 
- Spokojnie, Lu. Nikt ci tego nie zabierze.
- Nie jadłam porządnego śniadania- wyjaśniłam pochłaniając kolejną porcję ciasta.
- Rozumiem.- Naty pokiwała głową upijając łyk kawy.- A teraz powiedz: co poczułaś, gdy zobaczyłaś Fe.. Pasquarelliego?- poprawiła się.
- Cóż... Nawet trochę szczęśliwa. W końcu dotrzymał obietnicy- wrócił. Ale radość od razu zastąpiła nienawiść. Przecież wyjechał, zostawił mnie, a teraz wraca i myśli, że mu wybaczę?! Nie ze mną te numery!
- Jasne, wszystko rozumiem. Lecz nie zaprzeczysz, iż nadal go kochasz.
Założyłam ręce na piersi.
- Może jakiś tam kawałeczek miłości do niego przetrwał- burknęłam- ale to niczego nie zmienia.
Naty uśmiechnęła się i nachyliła w moją stronę.
- Wiem, wiem doskonale, że nie wybaczysz mu tego wszystkiego tak łatwo. Zranił cię, i to bardzo, a wtedy bardzo trudno naprawić relacje. No, ale przecież możecie znowu się zakolegować, spróbować...
- Dla ciebie wszystko jest łatwe- przerwałam jej. 
- Wcale nie- odpowiedziała zbolałym głosem.
- Na pewno- mruknęłam.
- Lu- westchnęła Naty i położyła mi rękę na ramieniu- musisz pogadać z Federico. Pogódź się z nim póki jeszcze możesz.
Jęknęłam, ale wiedziałam, że ma rację. Zawsze ją ma.
- Dobra, wracajmy już- zgodziłam się.
Pochłonęłam ostatnią porcję ciasta oraz dopiłam czekoladę.
Natalia zapłaciła za nas dwie i opuściłyśmy kawiarnię. 

Kiedy wreszcie dojechałyśmy do Studia, samochód oblegli paparazzi. Odkąd You-mix stał się numerem jeden na listach show internetowych traktujących o muzyce, reporterzy cały czas oblegają Studio. 
- Okulary: są- mruknęłam i wyszłam z samochodu. Ruszyłam w stronę szkoły uśmiechając się.
- Panno Ferro, co pani powie na krótki wywiad?- zatrzymał mnie jeden z paparazzich.
- Jestem spóźniona- odparłam i wyminęłam go z gracją.
Kiedy byłam już w Studiu, zauważyłam podśmiewającą się Violkę, stojącą pod ścianą. Zatrzepotałam rzęsami i podeszłam do niej.
- Och, Lu, co ty tu robisz?- zapytała przesłodzonym głosem.
- Uczę się- odpowiedziałam tym samym tonem.
- Ach! Myślałam, że już nie zaszczycisz nas swoją obecnością- powiedziała kąśliwie. 
- Myliłaś się- odparłam.
- Och! To takie wspaniałe, że wreszcie przyszłaś!
- Co robiliście z Gregorio?- zmieniłam taktownie temat, poprawiając przy tym pasek od torebki na ramieniu. 
- Plié. Czyli, jak słyszysz, powtarzaliśmy podstawy, które oczywiście ty jako gwiazda masz opanowane! Poza tym był jakiś układ, który tańczymy na jutrzejszym pokazie dla Y- mix'u. I miałam ci powiedzieć, że śpiewamy też w duecie- westchnęła.
- Co proponujesz?- spytałam. 
- Si es por amor lub śpiewamy razem, a zarazem osobno.
- Hm?
- Ja śpiewam, np. En mi mundo, a ty Ti credo.
- A nie możemy zaśpiewać razem Te creo?- zaproponowałam.
- Wolę sama- warknęła. Dobrze wiedziałam, że chce zaśpiewać Si es por amor. Strasznie lubiła tą piosenkę.
- Si es por amor- zgodziłam się.
- I dobrze.- Violetta uśmiechnęła się drwiąco, po czym odeszła. 
Przez głupią umowę z Y-mix'em musimy udawać koleżanki. Bardzo mnie to wkurza! Nienawidzimy się i nawet tak dobra aktorka jak ja, nie potrafi zagrać przyjaźni z tą idiotką! Postanowiłam przestać o niej myśleć. Ruszyłam do sali muzycznej na zajęcia z Beto. 
- Cześć dzieci!- krzyknął, a z rąk wypadły mu różne nuty i partytury. 
- Dzień dobry- odpowiedzieliśmy. 
- Dzisiaj Pablo ma jakieś super ważne ogłoszenie. Idźcie do niego, a potem wróćcie na zajęcia. Będziemy ćwiczyć grę na gitarze- powiedział. 
Pokiwaliśmy głowami i posłusznie udaliśmy się do auli. Dyrektor akurat tłumaczył coś swojej grupie.
-Witajcie. Usiądźcie- uśmiechnął się na nasz widok, po czym wskazał na różnokolorowe krzesła. Wszyscy usiedli. Wszyscy oprócz mnie. Zabrakło miejsc! Oparłam się więc o drzwi. 
- Dobrze. Dzisiaj jest z nami gość specjalny, który przyleciał z Włoch. Powitajcie zwycięzcę Y-mix'u... Federico!
Na dźwięk imienia chłopaka zadrżałam. Wypełniła mnie złość. Mówił, że wrócił dla mnie! Nie wspominał nic o Studiu! Powiedział, że zaopiekuje się Lady! Znowu mnie okłamał.
- Cze...- zaczął, ale nie skończył. Nagle do sali wbiegł mój Golden.
- Jaki słodziak!- pisnęła Francesca.
- To mój- mruknęłam.
- Fede!- krzyknęła Violka rzucając się chłopakowi na szyję.- Tak dawno się nie widzieliśmy!
- Viola! Dusisz!- wychrypiał.
Dziewczyna ani myślała go puszczać.
- Oj, przestańcie już- westchnęłam biorąc Lady na ręce. 
- Lu, przecież tyle się nie widzieliśmy- odparła Violetta z przekąsem.
- Rozumiem, tylko może nie okazujcie tego tak publicznie- warknęłam.- Wracam do domu. Wybacz, Pablo.
Dyrektor skinął głową. Zawsze rozumiał potrzeby uczniów.
- Idź. A reszta niech wraca na lekcje.
Uśmiechnęłam się blado i wyszłam ze Studia. Ruszyłam w stronę domu zgrabnie omijając paparazzich. 
            
Szczęście. Cierpienie. 
Radość. Ból.
Miłość. Nienawiść. 
Wszystkie te uczucia zmieszały się w jedno i co z tego powstało? Federico! Nie umiem jednoznacznie określić co do niego czuję. Wkurza mnie, robi mi się niedobrze na jego widok. A z drugiej strony chciałabym, żeby mnie zamknął w swoich ramionach i już nie wypuszczał. I jak tu mnie rozumieć?
Owinęłam się szczelniej kocem. Pogoda na dworze nie była za ciekawa. Drzewa uginały się pod naporem wiatru. Do tego przeraźliwie lało. Jedyne co mnie dziwiło to to, że nadal kilka osób niestrudzenie spacerowało. Nie rozumiałam takich ludzi. Po co się narażać na zdmuchnięcie? Nie lepiej siedzieć w domku, popijać kakao przed kominkiem i czytać romansidła bądź kryminały, tak, jak robiłam to ja?
- Lady!- zawołałam swojego psa. 
Po chwili wyrósł przede mną merdający ogonem szczeniak.
- Hau!- szczeknął wdrapując się na moje kolana.
- Przyniesiesz mi kapcie?- zapytałam.
Piesek od razu zeskoczył na ziemię i pobiegł do mojego pokoju. Nie minęły dwie minuty, a Lady już schodziła w moich fioletowych papciach na dół. Uśmiechnęłam się do Golden'a.
- Dziękuję- powiedziałam i założyłam kapcie.
Wstałam z wygodnego fotela i od razu moje ciało przeszyło zimno. Mimo wszystko ruszyłam w stronę kuchni, by zaparzyć sobie herbatę. Nagle po domu rozległ się donośny dźwięk dzwonka. Przystanęłam. Kto normalny, z naciskiem na normalny, przychodzi do kogoś w odwiedziny w taką pogodę? Stałam tak przez chwilę, póki z otępienia wyrwał mnie kolejny natarczywy dzwonek do drzwi. Przełknęłam głośno ślinę. Musiałam otworzyć. Od razu w głowie zaroiło się od czarnych myśli.
Nie no, Lu. Gdyby to był złodziej lub kryminalista pewnie by nawet nie zadzwonił, skarciłam się w myślach.
Powoli skierowałam się w stronę drzwi. Kiedy byłam już pod nimi, zaczęłam się naprawdę denerwować. Przezwyciężyłam jednak strach i otworzyłam je szeroko. Odetchnęłam z ulgą, kiedy zobaczyłam tam delikatnie przestraszonego i mocno zmokniętego Federico.
- Fede- wyszeptałam i wtuliłam się w niego. Przez ostatnie minuty straszliwie się bałam. Prawie dostałam zawału.
- Lu, przepraszam, że cię przestraszyłem- powiedział trochę zdezorientowany.
- Proszę, wejdź.- Oderwałam się od niego i wskazałam gestem, żeby wszedł. 
Kiedy siedzieliśmy już w salonie, popijając herbatę, Federico wyjaśnił mi cel swojej wizyty.
- Chciałem z tobą porozmawiać. Wiesz, nie dokończyliśmy naszej porannej rozmowy- powiedział.
- Wiem- przytaknęłam.- Może najpierw mi wyjaśnisz: dla kogo czy dla czego* wróciłeś?
- Ech, Lu. Zawsze wiedziałaś jak dobrać pytania, żeby kogoś wkurzyć.
- No słucham.- Upiłam łyk herbaty.
- Od kiedy wyjechałem do Włoch myślałem tylko o tym, jak do ciebie wrócić. Niestety byłem związany kontraktami z Y-mix'em. Nie mogłem wrócić. Dopiero teraz Y-mix mnie tu ściągnął, ale wróciłem dla ciebie. Nie mam zamiaru ponownie wyjeżdżać na inny kontynent. Kontrakt wygasa za tydzień. Mogę podpisać nowy albo zakończyć współpracę. Jak myślisz, co zrobię?
- Podpiszesz nowy- powiedziałam pewna siebie.
- Słucham, co?
- Podpiszesz nowy- powtórzyłam spokojnie.- Zrobisz to, bo ja ci tak każę.
- Dlaczego, Lu?- zapytał.
- Nie możesz zmarnować takiej szansy.
- Już jestem sławny. I wiem, że to nie dla mnie. 
- Podpiszesz- uparcie trwałam przy swoim.
- Nie zrobię tego tobie- odparł.
- Fede, ja wiem, jak to jest być związanym kontraktem- tu skrzywiłam się na wspomnienie reklamy karmy dla świń- dlatego też wierzę, że wróciłeś tu dla mnie za pośrednictwem Y-mix'u. Ja jednak nie rzucam ci się na siłę jak Violetta. Ja nadal trochę cię nienawidzę. Pozostawiłeś w moim sercu ogromną ranę, która jeszcze się nie zasklepiła. Nie ma po co tworzyć kolejnej. Wyjedziesz znowu, poznasz kogoś i będzie super. Mam tylko nadzieję, że zaprosisz mnie na ślub- powiedziałam.
- Lu, jak mam ci wyjaśnić, że nie podpiszę kolejnego kontraktu?! Proszę, powiedz jak!
- Fede, podpisz go- rzekłam nadal spokojnym tonem.
- Wiesz co? Z tobą nie da się rozmawiać- oznajmił, po czym ruszył do wyjścia. 
Schowałam głowę między kolanami i pozwoliłam łzom spływać po moich policzkach. Niby go nienawidziłam, ale tak naprawdę czułam, że Go kocham. Że cieszę się, kiedy Go widzę. Cierpię, gdy nie ma Go przy mnie. Cała nienawiść do Niego wyparowała i zastąpiła ją miłość. Z miłości chciałam, żeby podpisał kontrakt. To dla Niego ogromna szansa! Teraz może stać się naprawdę sławny, a nie tak jak teraz, że kojarzy go zaledwie garstka ludzi. Może dawać koncerty, może nawet grać w filmach. Wystarczy tylko, że podpisze ten głupi kontrakt! 
Sęk w tym, że ja myślałam o Nim, a on o mnie. Ja chciałam, żeby wyjechał, bo tak będzie dla Niego lepiej. A On nie chciał, bo nie chciał, żebym cierpiała. Głupia jestem, że zauważyłam to dopiero, kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami.
Zerwałam się szybko z kanapy i wybiegłam z domu nie zakładając na siebie nawet kurtki. Zauważyłam oddalającą się sylwetkę Federico. Krzyknęłam, ale był za daleko, żeby usłyszeć. Zaczęłam biec w jego stronę. Raz nawet upadłam i zanurkowałam w kałuży. Nic jednak mnie nie zrażało. Dalej biegłam w stronę Federico. Kiedy byłam od niego już o kilka kroków zaczęły opuszczać mnie siły.
- Fede!- zawołałam po raz ostatni.
Chłopak zatrzymał się i odwrócił w moją stronę. Spojrzał na mnie smutno. Podeszłam do niego.
- Lu, co ci się stało?- zapytał, kiedy zauważył moje brudne ubranie.
- Upadłam na kałużę- wyjaśniłam.- Ale nie o to chodzi. Myślałam tylko o tobie. Nie chcę, żebyś podpisywał ten kontrakt, lecz tak będzie dla ciebie lepiej.
- Dla mnie tak. Dla ciebie nie- powiedział.- Lu, ja tego nie podpiszę.
- Dlaczego? To wielka szansa. Mną się nie przejmuj, moje życie już i tak legło w gruzach, kiedy wyjechałeś.
- Dlatego nie mam zamiaru ponownie wyjeżdżać. I kocham cię, Lu. Kocham cię i nie mam zamiaru wyjeżdżać!- krzyknął.
W moich oczach zakręciły się łzy wzruszenie.
- Fede, ja...
- Nic nie mów.- Położył mi palec na ustach, a ja się uśmiechnęłam.- Nie musisz mówić, że mnie nienawidzisz i jestem najgorszym idiotą na świecie- zaśmiał się.
- Wcale nie. Może i jesteś idiotą, ale moim idiotą- odparłam i przytuliłam się do niego mocno. 
On podniósł mój podbródek i musnął moje usta. I był to z pewnością najlepszy pocałunek w deszczu.
___________________________
*dla czego- to nie błąd. Owszem 'dlaczego' pisze się razem, ale tutaj chodziło o dla czego. Jak dla kogo. Wiecie nie chodzi tu o osobę tylko o 'coś'. Ja i te moje wytłumaczenia xD. 
___________________________
Przychodzę do Was z II częścią OS o Fedemile. Muszę przyznać, że mi się nawet podoba XD. Jakoś fajnie mi się to pisało. A i dlatego też nie jest krótki! Liczy aż 2410 wyrazów. WOWXD! To chyba mój rekordXD.
Dobra, bez przynudzania. 
Martwi mnie to, że mamy ponad tysiąc wyświetleń i pod ostatnimi trzema notkami nie pojawił się ani jeden komentarz. Dlatego też nie zacznę pisać OS o Naxi póki nie pojawi się tu chociażby jeden komentarz. Nie wiem jak Tina♥, bo to tylko mój wymóg. Trochę mi głupio to pisać, ale naprawdę martwi mnie brak komentarz ;-;. Nie podoba Wam się to co piszemy, czy jak?
Już kończę i opinię zostawiam Wam;).
NASTĘPNY OS OPUBLIKUJE TINA♥. BĘDZIE ON O LEONETTCIE:*
Pozdrawiam,
~Vanill♬ ❤♬
______________________________________________________

3 komentarze:

  1. Oooo... Tak słodko...
    Feduś jest TYLKO i WYŁĄCZNIE MOIM idiotą. Reszta won.
    Kto pozwolił Ludmile pocałować MOJEGO Fedusia? On nie chciał, przecież on MNIE kocha!
    Dobra, spokój.
    Nie martw się tymi komentarzami- one przyjdą z czasem. Później znów ich nie będzie, popadniecie w depresję, nie napiszecie nic przez miesiąc, a gdy przez wyrzuty sumienia dodacie kolejną notkę będzie tam mnóstwo komentarzy. Będziecie się cieszyć, więc po paru dniach napiszecie kolejnego one shota, ale w tym będą tylko cztery komentarze, z czego trzy to będą chamskie reklamy. Będziecie wściekłe, więc w akcie zemsty nie będziecie czytały innych blogów..
    O czym ja tu piszę? Miałam skomentować tego parta, a jak zawsze schodzę z tematu- możecie się powoli przyzwyczajać, gdyż jeszcze nie raz tutaj zajrzę ;)
    Z góry przepraszam, ale nie skomentuję shota o Leonetcie- nie trawię tej pary i ciężko by mi się to czytało ;/
    Dodacie obserwatorów? Chyba, że są, ale ja ich nie widzę xd
    Ludmila nurkuje w kałuży- chciałabym to zobaczyć XD
    Mam nadziję, że miała google (tak google- Internet jest ważny pod wodą. Foty na Insta się same nie zrobią) i płetwy.
    Schodzę z tematu x2
    Nie dziwię się Lud, że nienawidzi Violetty- ja mam tak samo.
    Tak ogólnie, to macie ogromny talent. Zazdro :D Przeczytałam dopiero dwa one shoty, gdyż jakos tak nie chce mi sie kompletnie nic czytać i pisać... Nic mi się nie chce :(
    Beto ma nudne lekcje? Nie mówcie tak, bo będzie mu smutno :c
    Beso Femilki <3 KC Cię za to <3
    Ej, zapomniałam, że Fede jej nie kocha, bo kocham mnie- smuteczeg.
    Tak szczerze, to nie chce mi się więcej pisać (ach te lenistwo), więc zakończę już mój komentarz- bezsensowny, ale komentarz.
    Kocham <3
    wikra:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ten piękny komentarz<3.
      Również za te słowa otuchy odnośnie komentarzy<3.
      A! Federico kazał Ci przekazać, że Cię bardzo kocha;).
      ~Vanill

      Usuń
  2. Fedemiłka <3 Pikne ;3Cały ten blog jest Super <33 Co do komentarzy,nie martw się,ludzie są po prostu głupi że nie komentują tego bombowego bloga <3 Dopiero go znalazłam,i na pewno będe komentowała ;)

    OdpowiedzUsuń