Poniedziałek. Violetta nienawidziła tego dnia tygodnia, bo trzeba było wstawać o ósmej, zaczynać kolejny nowy dzień, który i tak się skończy, więc bez sensu było go zaczynać - tak właśnie twierdziła nastolatka. Lecz gdy trzeba, to trzeba.
W Studiu Violetta mogła oderwać się od rzeczywistości. Muzyka to był dla niej jedyny ratunek od samotności. Więc gdy tylko dotarła do szkoły, poszła do sali od śpiewania. Stanęła przy keyboardzie i zaczęła grać.
I rzeczywiście, Diego wszedł.
- Czego chcesz? - spytała dziewczyna.
- Nic, tak przyszedłem - odpowiedział na to chłopak.
- To wyjdź, teraz ja zajmuję salę.
- Dlaczego taka jesteś?
To było pytanie, którego Vilu nienawidziła. "Dlaczego taka jesteś?" Przecież każdy jest inny, i trzeba się z tym pogodzić.
- Diego, daj spokój.
- Dobra... Ale wiedz, że dużo tracisz. Mogłabyś na przykład ze mną być...
- Co? Ani mi się śni,a teraz zjeżdżaj ty intruzie jeden! - krzyknęła, ale w nieodpowiedniej chwili, bo akurat wszedł Pablo - nauczyciel.
- Violetta, Diego, co się dzieje? - zapytał.
- Nic, nic... - mruknęła Viola.
- Dobrze,to chodźcie.
Gdy już cała trójka doszła do sali występów, odezwał się Pablo.
- Mam dla was świetną wiadomość! - odparł rozentuzjazmowany nauczyciel. - Zrobimy koncert, który będzie transmitowany w internecie, a wspierał nas będzie You Mix!
Wszyscy zaczęli klaskać i uśmiechać się. Violetta kochała występować, ale nie okazywała tego.
- Na stronie You Mixu została dodana sonda, kto ma być tak jakby "główną gwiazdą", czyli kto będzie miał najwięcej solówek i tak dalej, i tak dalej - mówił dalej.
- Jestem pewna, że wybrali mnie! - powiedziała baaardzo głośno szkolna diwa - Ludmiła.
Pablo nie zwrócił nawet uwagi na "diwę" , i mówił dalej.
- I aż dziewięćdziesiąt głosów otrzymała ... Violetta Castillo!
Wszyscy zaczęli bić brawo, ale raczej z grzeczności ,niż z zadowolenia. Według nich Violetta była nie tylko szarą myszką, ale i też straszną zołzą. Lecz to było zdanie niektórych, a pozostali myśleli, że Violetta była szarą myszką i zołzą, ale na scenie stawała się kimś zupełnie innym. Kimś, kim zawsze mogłaby być, bo wtedy była wspaniała.
A Ludmiła, jak to Ludmiła, straasznie się wkurzyła.
- CO? Ta poczwara ma zostać główną gwiazdą przedstawienia?! Ha! Pablo, a teraz powiedz, jakie są poprawne wyniki - powiedziała.
- Violetta będzie gwiazdą, ty miałaś pięćdziesiąt głosów. A że Diego był tuż za Violettą, to oni razem w duecie wykonają "Yo soy asi".
Violi nic to nie przeszkadzało, mimo dzisiejszej kłótni z chłopakiem. Chciała po prostu wyjść na scenę i zrobić to, co kocha. Ale dalsze słowa Pabla ją zamurowały...
- A na końcu będzie pocałunek.
- CO?! - wybuchnęła, a Ludmiła zaczęła się śmiać.
- Widzisz Pablo? Ona nigdy nie odważy się go pocałować! Ha!
- Ale to będzie tylko udawany pocałunek - powiadomił nauczyciel, a Violetta od razu się uśmiechnęła, co nie często się zdarza.
- Pablo! Przecież tak nie może być! Ponoć kamera będzie z każdej strony, nie można tak oszukać ludzi...
- Wiecie co? Ludmiła ma w sumie rację. Będzie pocałunek i koniec kropka - postanowił nauc
***
Dzień występu. Straszne nerwy. Głównej gwiazdy nie ma. Pewnie zastąpi ją Ludmiła ...
Jednak po dziesięciu minutach Violetta zjawiła się, i przyszedł czas na show.
Najpierw byli chłopaki, później Francesca, Maxi, Camila i Ludmiła, a potem piosenka zespołowa. Wszyscy dali czadu podczas "Euforii"!
A później przyszedł czas na "Yo soy asi". Lecz dziewczyna uciekła. Nikt nie mógł jej znaleźć, a Pablo dał sobie spokój i zastąpił ją Ludmiłą. Ale Leon nie odpuścił. Wiedział, że Violetta jest kimś więcej, niż wszystkim się wydaje. Wreszcie znalazł ją w Studiu, siedziała zapłakana na korytarzu.
- Violetta - powiedział chłopak i usiadł koło niej. - Czemu płaczesz? Co się stało?
- A od kiedy to tak się mną interesujecie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie przez łzy.
Leon je otarł i przytulił ją do siebie.
- Bo wiem, że nie jesteś taką osobą, za jaką wszyscy cię uważają. Jesteś kimś więcej.
Violetta spojrzała na niego swoimi ślicznymi, dużymi i brązowymi oczami.
- Naprawdę? - zapytała z nutką nadziei.
- Tak. A teraz otrzyj te łzy, nic się nie stało. Ludmiła wystąpi za ciebie, to nieważne. Ważna jesteś teraz ty. Musisz się komuś wygadać, nie możesz ciągle żyć w samotności.
- Masz rację - uśmiechnęła się i otarła łzy. - Więc... Nie chciałam się całować z Diego. Dlatego uciekłam.
- To zrozumiałe... A powiesz mi coś więcej?
- Pewnie chodzi ci o to, dlaczego taka jestem,co?
- Nie, nie chodzi mi o to. Chciałbym po prostu wiedzieć, dlaczego... Postawiłaś na takie życie.
- Odkąd mojej mamy nie ma, to... To... Nic nie ma sensu. To jest chore, ona odeszła, więc nie ma sensu żyć. Myślałam o samobójstwie, ale powstrzymała mnie muzyka. Ta zbuntowana Violetta ... To tylko maska. W głębi serca Violetta ma nadzieję, że ktoś ją wreszcie zrozumie, ktoś ją przytuli, pocieszy... Ale to jest tak, że... Nie wiem.
To, co dziewczyna teraz powiedziała, zdziwiło Leona. Nigdy nie udało mu się odkryć tej drugiej Violi, tej, która, jak sama przed chwilą powiedziała, ma nadzieję,że ktoś ją zrozumie.
- Z resztą nieważne. Pewnie cię zanudzam - powiedziała i wstała, ale Leon ją zatrzymał i złapał za dłonie.
- Nigdy nie mówiłaś o swojej mamie. Jaka ona była? - zapytał, patrząc prosto w jej oczy.
- Ach, ona... Ona była najlepsza. I chociaż nie bardzo ją pamiętam, to wiem, że... - nastała długa cisza.
- Powiedz.
- To mama nauczyła mnie, że po upadku wstaje się silniejszym.
To mówiąc, łzy zakręciły się w jej oczach. Zagryzła wargi, żeby się nie popłakać.
- Tak strasznie mi jej brak - powiedziała i przytuliła się do Leona.
- Już dobrze, dobrze. Jestem przy tobie.
Gdy Leon to powiedział, Viola zerknęła na niego i uśmiechnęła się.
- Wiesz - zaczęła - po raz pierwszy od śmierci mamy... Ktoś mnie wreszcie zrozumiał. Dziękuję ci za to.
- Nie ma za co. Tak naprawdę zawsze wydawałaś mi się inna ... Oczywiście w dobrym sensie - podkreślił. - I teraz wiem, że się nie myliłem.
Zaczął się do niej powoli zbliżać, i wreszcie doszło do pocałunku.
- Kocham cię - szepnął chłopak i uśmiechnął się.
***
Ten pocałunek, był ich ostatnim. Ostatni pierwszy pocałunek. A dlaczego? Violetta zniknęła, ot tak. Od teraz Leon miał po niej tylko jej zdjęcie, które nosił przy sobie, i smak jej ust, kiedy ją całował. To tylko miał, ale doskonale ją pamiętał. I nigdy nie zapomniał tej rozmowy. Nigdy.
_______________________________-
Hejka !! No, długo czekaliście, ale wreszcie jest :) Zaczęłam dawno, ale dopiero dzisiaj się za to zabrałam tak na poważnie i przyznajcie, niezłe co nie ? ;) Bez happy endu, tak wymyśliłam i tak zostało. Kocham takie coś pisać <3 Mam nadzieję,że Vanill niedługo też doda swój pierwszy one shot, postaramy się to robić jak najczęściej. ;) No i rozbudujemy też bloga, ale wygląd się mnie podoba ;) Ja wykonałam nagłówek, a Vanill zajęła się kodami CSS , bo mi dają w kość :C
No dobra, piszcie jak tam wrażenia po tym pierwszym one shocie na tym blogu, jak wam się podoba, jakie były wasze reakcje i w ogóle ... ;3
Papaaaa!!
~ Tina ♥ ~
Świetny blog ! <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://wszystkoviolettcie.blogspot.com/
Niesamowite!
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Leosia!!
Biedak został sam tylko ze zdjęciem swojej ukochanej, której może już nie zobaczyć ;(
Czekam na następnego twojego albo Vanill <3
Super tylko szkoda że Vilu zniknęła.:-) czekam na następny one shot. :-D
OdpowiedzUsuń