Radzę sobie włączyć TO.
Są osoby, które z pewnością nie zasłużyły na swój los. Do takich na pewno należała Natalia.
Z pozoru energiczna, zabawna, pełna życia dziewczyna.
A jaka było w środku?
To wiedziała tylko jej najlepsza przyjaciółka- Ludmiła. Tylko ona wiedziała, że Naty była zupełnie inna. Zagubiona, zastraszona, smutna.
Hiszpanka tak naprawdę każdego dnia wkładała uśmiechniętą maskę. Nie chciała, żeby ktokolwiek wiedział o jej problemach. Ale czy to była dobra decyzja? Może gdyby wcześniej powiedziała nie skończyłoby się to tak tragicznie?
Tamtego dnia obudziły ją promienie Słońca, wdzierające się przez rolety i muskające jej twarz. Było około 6 rano, ale musiała już wstawać.
,,Kolejny dzień męczarni" pomyślała.
Mimo wszystko wiedziała, że jeżeli niedługo wyjdzie z domu nie natknie się na żadnego z rodziców.
Pokrzepiona tą myślą, zrzuciła na ziemie kołdrę i wstała z łóżka. Przeciągając się podeszła do drewnianej szafy pomalowanej na kolor biały. Otworzyła ją, po czym zaczęła przeglądać różne ubrania. W końcu zdecydowała się na czarną bluzkę z krótkim rękawem oraz z białym wzorem na przodzie, krótkie spodenki w czerwono-czarną kratę i ciemne trampki. Następnie skierowała się do łazienki. Starała się iść na palcach, żeby nikogo nie obudzić. Nie chciała przecież rozzłościć rodziców pobudką parę minut po 6. Dobrze wiedziała, że oni wstają najwcześniej o 7:30, a i tak wtedy jest źle. Doświadczenie nauczyło ją uważać na każdy, stawiany krok.
Kiedy dotarła do łazienki umyła zęby, nałożyła delikatny, prawie niewidoczny makijaż, po czym przebrała się z piżamy we wcześniej przygotowany ubiór. Tak gotowa wróciła do pokoju. Znowu starała się, żeby nikt nie usłyszał jej kroków.
- Naty?- Usłyszała czyjś głos. Po jej ciele przeszły ciarki. Powoli odwróciła się. Na szczęście okazało się, że była to jej młodsza siostra- Lena.
- O co ci chodzi?- zapytała szeptem.
- Dlaczego idziesz na palcach?- odpowiedziała pytaniem na pytanie jej siostra.
- Bądź ciszej- nakazała Natalia- i wracaj po cichu do pokoju- dodała.
Lena nie rozumiała zachowania swojej siostry. Dopiero wróciła od dziadków z Hiszpanii i nie wiedziała, że jej rodzice się zmienili. Bardzo się zmienili.
- Wracaj, nie słyszałaś?- szepnęła spanikowana Naty.
- Po co? Przecież mogę iść do łazienki- zaśmiała się.
- Owszem, możesz. Ale bardzo po cichu. Uważaj na każdy krok. Zwłaszcza przy łazience. Tam deski skrzypią najgłośniej- przestrzegła ją siostra.
- Okej. A mogę zadać jedno pytanie?
Natalia skinęła głową.
- Po co te cyrki?
Naty westchnęła. Były dwa konkretne powody jej nie chęci do wyjawienia sekretu. Po pierwsze: nie chciała, żeby Lena opowiedziała komuś o pustych butelkach po alkoholu w śmietniku, codziennych krzykach oraz dymie po papierosach, który często można było wyczuć w salonie. A po drugie: bała się o młodszą siostrę. Zawsze się o nią troszczyła i chciała dla niej jak najlepiej. W końcu jednak musiała coś powiedzieć.
- To nie ten sam dom. To nie jest już szczęśliwe miejsce- jęknęła.
Lena pokiwała powoli głową.
- Później mi wyjaśnisz o co dokładnie chodzi- odparła jak gdyby nigdy nic i ruszyła w stronę łazienki.
Natalia odetchnęła z ulgą dopiero gdy zobaczyła jak siostra przekracza próg pomieszczenia. Już nic jej nie zarażało! Spokojna zeszła do kremowego salonu. Wzięła do ręki batonik muesli leżący na stole, butelkę wody, swój telefon i ruszyła do studia.
Podczas drogi towarzyszył jej śpiew ptaków, który pozwolił zapomnieć o napiętej sytuacji w domu. Pozwolił jej również odprężyć się, pomyśleć, że zawsze miała kochającą rodzinę, której mogła zaufać. Niestety nic nie trwa wiecznie. Jej spokój zakłócił dzwonek telefonu. Niechętnie wyciągnęła go z kieszeni i odebrała.
- Halo?- mruknęła do słuchawki.
- Naty! Jak dobrze, że odebrałaś! Wiesz, martwiłam się. Nie ma cię jeszcze w parku, a już po siódmej.- Usłyszała głos Ludmiły.
- Lu, dobrze wiesz, że wróciła Lena. Jeszcze nie rozumie kilku istotnych rzeczy i musiałam jej to wytłumaczyć. Trochę to zajęło- wyjaśniała Natalia.
- No oczywiście, że rozumiem. Ale martwiłam się. Nigdy nie wiadomo do czego mogą posunąć się twoi rodzice. Zwłaszcza jeśli chodzi o ciebie. Leny tak nie potraktują.
Na te słowa Hiszpanka zdrętwiała. Przecież Lena jest teraz w domu! I chyba nie zrozumiała tego, jak wielkie jest niebezpieczeństwo!
- Halo!!! Nata, jesteś tam?- zapytała Ludmiła.
Na głos przyjaciółki Natalia się ocknęła.
- Tak, tak. Jestem. Tylko, daj mi chwilę. Niedługo będę w parku- powiedziała i rozłączyła się.
Drżącymi rękami wybrała numer siostry.
,,Błagam odbierz, błagam odbierz" prosiła w myślach.
- Hej Naty! Dlaczego do mnie dzwonisz? Coś się stało?- spytała radośnie jej siostra. Naty odetchnęła z ulgą. Nic jej się nie stało.
- Wszy, wszystko dobrze. Tak tylko dzwonię, żeby się zapytać gdzie jesteś.
- Właśnie weszłam do studia. Któryś z twoich przyjaciół mnie podwiózł- wyjaśniła Lena, po czym się rozłączyła.
Natalia odetchnęła z ulgą. Wszystko byłodobrze tak jak powinno być. Szczęśliwa szła do wyznaczonego miejsca spotkania z Ludmiłą.
- Naty!- pisnęła Ludmiła kiedy tylko zobaczyła przyjaciółkę. Tak bardzo się o nią martwiła.
- Wybacz spóźnienie Lu, ale Lena...
Ludmiła przytaknęła głową i ruszyła w stronę studio.
Naty rozsiadła się na ławce. Cieszył ją fakt, że Maxi przyjechał po nią do domu. Nawet jeżeli jej tam wtedy nie było, to i tak była mu wdzięczna.
Nagle jedna myśl uderzyła w nią jak torpeda.
,,Uratował Lenę"
To było tak oczywiste! To on przyjechał po jej siostrę.
- Muszę mu podziękować- wyszeptała i podniosła się z ławki.
Szybko pobiegła w stronę studia. Wtem potknęła się o wystający z ziemi korzeń drzewa. Wywróciła się i upadła, uderzając głową o bruk.
- Naty!- Usłyszała czyjś głos.
Ból jednak był tak silny, że nie rozpoznawała czyj. Wszystko było jak w spowolnionym tempie, a dźwięki obijały się o jej czaszkę.
- Natalia!- Ktoś przy niej ukląkł.
- Kto to?- zapytała.
- To ja, Maxi. Co tu się stało?
- Ja...- zaczęła jednak nie mogła kontynuować. Zatopiła się w czekoladowych oczach przyjaciela.- Dziękuję, że przyjechałeś po Lenę. Gdyby nie ty to... Boję się co zrobiliby rodzice- powiedziała. Po jej policzku spłynęła łza. Potem następna. I następna i następna i następna. Słowem- rozpłakała się.
- Wszystko będzie dobrze. Powiedz tylko, co cię boli?
- Tył głowy- odparła.- Maxi, co się stało?
- Sam chciałbym wiedzieć- powiedział oszołomiony chłopak patrząc na strużkę krwi spływającą po szyi jego przyjaciółki.
Przyjaciółki, w której się zakochał. Przyjaciółki, bez której nie wyobrażał sobie życia. Przyjaciółki, która teraz cierpiała.
- Możesz wstać?- zapytał.
Natalia skinęła głową. Spróbowała się podnieść. Jednak nie miała władzy nad swoimi nogami.
- Nie dam rady- wyszeptała cichutkim głosem.
Chłopak nie wiedział co robić. Był po prostu oszołomiony. Wszystkie lekcje pierwszej pomocy nagle wyleciały mu z głowy. Mógł tylko patrzeć jak Naty stara się wstać.
- Maxi. Co się ze mną dzieje?- zapytała.
- Ty, ty... Nie zasypiaj. Po prostu nie zasypiaj. Będzie dobrze- zapewnił ją.
- Nie mam zamiaru spać- mruknęła.- Maxi... Zdałam sobie sprawę, że kocham cię. Że cię zawsze kochałam i zawsze będę cię kochać.
- Ja ciebie też kocham. I będę przy tobie już zawsze. Zawsze- obiecał.
Naty blado się uśmiechnęła.
- Ja przy tobie też.
Trwali tak póki ktoś nie zadzwonił po karetkę, która przyjechała w ostatnim momencie.
Uraz głowy nie był silny. Nie był tak silny jak cios od ojca w głowę. Jak cios, który w końcu pozbawił ją przytomności. Jak cios, który spowodował, że zapadła w śpiączkę. Tylko dlaczego to się stało? Bo nikt nie zadzwonił o policję. Bo nikt nie poprosił o pomoc! A teraz można tylko gdybać i patrzeć jak jej ukochany siedzi obok niej dniami i nocami. Nie złamał obietnicy. Był, jest i będzie przy niej zawsze.
Cześć:)! Oto kolejny smutny OS. Jakoś tak wyszło. Ale następny obiecuję, że skończy się weselej.
Co do samego one shot'a to... Cóż, jakoś zbytnio nie jestem z niego dumna. Trochę to wszystko pogmatwane i w ogóle. Jeżeli Wam się podoba i dotrwaliście do końca to szczerze gratuluję. Postaram się, żeby następnym razem wyszło lepiej.
Dobrze, kończę już mój wywód.
Następny one shot opublikuje Tina ♥. Pewnie napisze znowu coś genialnego:D.
~Vanill♬ ❤ ♥
Tamtego dnia obudziły ją promienie Słońca, wdzierające się przez rolety i muskające jej twarz. Było około 6 rano, ale musiała już wstawać.
,,Kolejny dzień męczarni" pomyślała.
Mimo wszystko wiedziała, że jeżeli niedługo wyjdzie z domu nie natknie się na żadnego z rodziców.
Pokrzepiona tą myślą, zrzuciła na ziemie kołdrę i wstała z łóżka. Przeciągając się podeszła do drewnianej szafy pomalowanej na kolor biały. Otworzyła ją, po czym zaczęła przeglądać różne ubrania. W końcu zdecydowała się na czarną bluzkę z krótkim rękawem oraz z białym wzorem na przodzie, krótkie spodenki w czerwono-czarną kratę i ciemne trampki. Następnie skierowała się do łazienki. Starała się iść na palcach, żeby nikogo nie obudzić. Nie chciała przecież rozzłościć rodziców pobudką parę minut po 6. Dobrze wiedziała, że oni wstają najwcześniej o 7:30, a i tak wtedy jest źle. Doświadczenie nauczyło ją uważać na każdy, stawiany krok.
Kiedy dotarła do łazienki umyła zęby, nałożyła delikatny, prawie niewidoczny makijaż, po czym przebrała się z piżamy we wcześniej przygotowany ubiór. Tak gotowa wróciła do pokoju. Znowu starała się, żeby nikt nie usłyszał jej kroków.
- Naty?- Usłyszała czyjś głos. Po jej ciele przeszły ciarki. Powoli odwróciła się. Na szczęście okazało się, że była to jej młodsza siostra- Lena.
- O co ci chodzi?- zapytała szeptem.
- Dlaczego idziesz na palcach?- odpowiedziała pytaniem na pytanie jej siostra.
- Bądź ciszej- nakazała Natalia- i wracaj po cichu do pokoju- dodała.
Lena nie rozumiała zachowania swojej siostry. Dopiero wróciła od dziadków z Hiszpanii i nie wiedziała, że jej rodzice się zmienili. Bardzo się zmienili.
- Wracaj, nie słyszałaś?- szepnęła spanikowana Naty.
- Po co? Przecież mogę iść do łazienki- zaśmiała się.
- Owszem, możesz. Ale bardzo po cichu. Uważaj na każdy krok. Zwłaszcza przy łazience. Tam deski skrzypią najgłośniej- przestrzegła ją siostra.
- Okej. A mogę zadać jedno pytanie?
Natalia skinęła głową.
- Po co te cyrki?
Naty westchnęła. Były dwa konkretne powody jej nie chęci do wyjawienia sekretu. Po pierwsze: nie chciała, żeby Lena opowiedziała komuś o pustych butelkach po alkoholu w śmietniku, codziennych krzykach oraz dymie po papierosach, który często można było wyczuć w salonie. A po drugie: bała się o młodszą siostrę. Zawsze się o nią troszczyła i chciała dla niej jak najlepiej. W końcu jednak musiała coś powiedzieć.
- To nie ten sam dom. To nie jest już szczęśliwe miejsce- jęknęła.
Lena pokiwała powoli głową.
- Później mi wyjaśnisz o co dokładnie chodzi- odparła jak gdyby nigdy nic i ruszyła w stronę łazienki.
Natalia odetchnęła z ulgą dopiero gdy zobaczyła jak siostra przekracza próg pomieszczenia. Już nic jej nie zarażało! Spokojna zeszła do kremowego salonu. Wzięła do ręki batonik muesli leżący na stole, butelkę wody, swój telefon i ruszyła do studia.
Podczas drogi towarzyszył jej śpiew ptaków, który pozwolił zapomnieć o napiętej sytuacji w domu. Pozwolił jej również odprężyć się, pomyśleć, że zawsze miała kochającą rodzinę, której mogła zaufać. Niestety nic nie trwa wiecznie. Jej spokój zakłócił dzwonek telefonu. Niechętnie wyciągnęła go z kieszeni i odebrała.
- Halo?- mruknęła do słuchawki.
- Naty! Jak dobrze, że odebrałaś! Wiesz, martwiłam się. Nie ma cię jeszcze w parku, a już po siódmej.- Usłyszała głos Ludmiły.
- Lu, dobrze wiesz, że wróciła Lena. Jeszcze nie rozumie kilku istotnych rzeczy i musiałam jej to wytłumaczyć. Trochę to zajęło- wyjaśniała Natalia.
- No oczywiście, że rozumiem. Ale martwiłam się. Nigdy nie wiadomo do czego mogą posunąć się twoi rodzice. Zwłaszcza jeśli chodzi o ciebie. Leny tak nie potraktują.
Na te słowa Hiszpanka zdrętwiała. Przecież Lena jest teraz w domu! I chyba nie zrozumiała tego, jak wielkie jest niebezpieczeństwo!
- Halo!!! Nata, jesteś tam?- zapytała Ludmiła.
Na głos przyjaciółki Natalia się ocknęła.
- Tak, tak. Jestem. Tylko, daj mi chwilę. Niedługo będę w parku- powiedziała i rozłączyła się.
Drżącymi rękami wybrała numer siostry.
,,Błagam odbierz, błagam odbierz" prosiła w myślach.
- Hej Naty! Dlaczego do mnie dzwonisz? Coś się stało?- spytała radośnie jej siostra. Naty odetchnęła z ulgą. Nic jej się nie stało.
- Wszy, wszystko dobrze. Tak tylko dzwonię, żeby się zapytać gdzie jesteś.
- Właśnie weszłam do studia. Któryś z twoich przyjaciół mnie podwiózł- wyjaśniła Lena, po czym się rozłączyła.
Natalia odetchnęła z ulgą. Wszystko było
- Naty!- pisnęła Ludmiła kiedy tylko zobaczyła przyjaciółkę. Tak bardzo się o nią martwiła.
- Wybacz spóźnienie Lu, ale Lena...
- Nie musisz kończyć, wiem, że się o nią bardzo martwisz. A jak u ciebie w domu?
To było standardowe pytanie zadawane przez Argentynkę. Niby nic wielkiego, lecz dla Natalii dużo znaczyło. Wiedziała, że ktoś się o nią naprawdę martwi. Nie wiedziała jednak, iż takich ludzi jest dużo.
- Nie lepiej, nie gorzej. Dzisiaj na szczęście ich nie widziałam. Ale chyba dzisiaj zaprosili jakichś przyjaciół spod ciemnej gwiazdy. Nie będzie za ciekawie.
- Natalia, musisz przecież jeszcze komuś o tym powiedzieć- zaczęła Ludmiła- Na razie wiem o tym tylko ja. Ale nie będę przecież wiedziała czy coś się dzieje czy nie. Może będziesz zastraszana, a ja będę oglądała telewizję! Musisz powiedzieć policji czy komuś takiemu. Wystarczy mi nawet jak powiesz jakiejś osobie ze studia. Będę spokojniejsza wiedząc, że nie jesteśmy same. Że ktoś jeszcze może zareagować oprócz mnie.
- Ale przecież nic się nie dzieje.
- Co?! Czy ty siebie słyszysz? Naty, oni piją, krzyczą na ciebie, zastraszają cię i pewnie niedługo zaczną bić! A ty mówisz, że nic się nie dzieje?!- zdenerwowała się Ludmiła.
- Jak komuś powiem pewnie będzie gorzej- mruknęła Natalia.
Jej przyjaciółka nie wiedziała co powiedzieć. Wiedziała, że Naty jest w niebezpieczeństwie. Nie wiedziała jednak co ma robić.
,,Jeżeli ona tego nie powie, ja to zrobię" pomyślała. I choć mogła przez to stracić przyjaciółkę, to było jedyne wyjście. To był ostatni ratunek.
- Dobrze, uspokójmy się. A tak w ogóle to wiedziałaś, że Maxi podjechał po ciebie? Martwił się kiedy zadzwoniłam do niego z pytaniem czy jesteś już w studio.
Natalia uśmiechnęła się mimowolnie. Jej przyjaciel o niej pamiętał. Nie obchodził ją fakt, że pewnie domyślał się tego, co dzieje się u niej w domu. Że domyślał się co jest jej największą tajemnicą. Pewnie i tak się kiedyś dowie! Przynajmniej nie zapomniał o swojej przyjaciółce.
- Super- powiedziała Hiszpanka.
- Tak. To dobrze, że się o ciebie troszczy- poparła ją Ludmiła- ale powinnyśmy iść już do studia jeżeli nie chcemy spóźnić się na lekcje- oznajmiła patrząc na ekran swojej komórki.
- Okej. Ja jeszcze chwilę posiedzę, ale obiecuję, że się nie spóźnię.
Ludmiła przytaknęła głową i ruszyła w stronę studio.
Naty rozsiadła się na ławce. Cieszył ją fakt, że Maxi przyjechał po nią do domu. Nawet jeżeli jej tam wtedy nie było, to i tak była mu wdzięczna.
Nagle jedna myśl uderzyła w nią jak torpeda.
,,Uratował Lenę"
To było tak oczywiste! To on przyjechał po jej siostrę.
- Muszę mu podziękować- wyszeptała i podniosła się z ławki.
Szybko pobiegła w stronę studia. Wtem potknęła się o wystający z ziemi korzeń drzewa. Wywróciła się i upadła, uderzając głową o bruk.
- Naty!- Usłyszała czyjś głos.
Ból jednak był tak silny, że nie rozpoznawała czyj. Wszystko było jak w spowolnionym tempie, a dźwięki obijały się o jej czaszkę.
- Natalia!- Ktoś przy niej ukląkł.
- Kto to?- zapytała.
- To ja, Maxi. Co tu się stało?
- Ja...- zaczęła jednak nie mogła kontynuować. Zatopiła się w czekoladowych oczach przyjaciela.- Dziękuję, że przyjechałeś po Lenę. Gdyby nie ty to... Boję się co zrobiliby rodzice- powiedziała. Po jej policzku spłynęła łza. Potem następna. I następna i następna i następna. Słowem- rozpłakała się.
- Wszystko będzie dobrze. Powiedz tylko, co cię boli?
- Tył głowy- odparła.- Maxi, co się stało?
- Sam chciałbym wiedzieć- powiedział oszołomiony chłopak patrząc na strużkę krwi spływającą po szyi jego przyjaciółki.
Przyjaciółki, w której się zakochał. Przyjaciółki, bez której nie wyobrażał sobie życia. Przyjaciółki, która teraz cierpiała.
- Możesz wstać?- zapytał.
Natalia skinęła głową. Spróbowała się podnieść. Jednak nie miała władzy nad swoimi nogami.
- Nie dam rady- wyszeptała cichutkim głosem.
Chłopak nie wiedział co robić. Był po prostu oszołomiony. Wszystkie lekcje pierwszej pomocy nagle wyleciały mu z głowy. Mógł tylko patrzeć jak Naty stara się wstać.
- Maxi. Co się ze mną dzieje?- zapytała.
- Ty, ty... Nie zasypiaj. Po prostu nie zasypiaj. Będzie dobrze- zapewnił ją.
- Nie mam zamiaru spać- mruknęła.- Maxi... Zdałam sobie sprawę, że kocham cię. Że cię zawsze kochałam i zawsze będę cię kochać.
- Ja ciebie też kocham. I będę przy tobie już zawsze. Zawsze- obiecał.
Naty blado się uśmiechnęła.
- Ja przy tobie też.
Trwali tak póki ktoś nie zadzwonił po karetkę, która przyjechała w ostatnim momencie.
Uraz głowy nie był silny. Nie był tak silny jak cios od ojca w głowę. Jak cios, który w końcu pozbawił ją przytomności. Jak cios, który spowodował, że zapadła w śpiączkę. Tylko dlaczego to się stało? Bo nikt nie zadzwonił o policję. Bo nikt nie poprosił o pomoc! A teraz można tylko gdybać i patrzeć jak jej ukochany siedzi obok niej dniami i nocami. Nie złamał obietnicy. Był, jest i będzie przy niej zawsze.
Cześć:)! Oto kolejny smutny OS. Jakoś tak wyszło. Ale następny obiecuję, że skończy się weselej.
Co do samego one shot'a to... Cóż, jakoś zbytnio nie jestem z niego dumna. Trochę to wszystko pogmatwane i w ogóle. Jeżeli Wam się podoba i dotrwaliście do końca to szczerze gratuluję. Postaram się, żeby następnym razem wyszło lepiej.
Dobrze, kończę już mój wywód.
Następny one shot opublikuje Tina ♥. Pewnie napisze znowu coś genialnego:D.
~Vanill♬ ❤ ♥
One Shot jest super i to że Maxi cały czas jest przy Naty jest boskie,nawet jeśli jest smutne.
OdpowiedzUsuńPozdro Olka
Bardzo fajny OS. Trochę smutny ale jednocześnie wzruszający. Bardzo ładnie piszesz ;)
OdpowiedzUsuń